Jesienią...
18:06Dziwna ta jesień, jak cały zresztą ten rok. Żeby nie ująć tego w inne słowa.
Robię ostatnio za stonkę, jeśli chcecie wiedzieć skąd stonka to szczegóły TU.
Teraz się urlopuję, więc spędzam czas w domu, pomijając wyjścia na rower czy pobieganie (dopóki to możliwe) i staram się nie zgłupieć, choć momentami to więcej niż trudne.
Masa emocji, masa chaosu, wkurwu i smutki, masa lęku.
A po urlopie pracowy komputer zostanie znów uruchomiony i praca z domu ciąg dalszy.
Tymczasem taki wiersz:
Gładkie morze jak kawałek szkła w tej dłoni
która rozsypuje piasek pulsujących gwiazd.
Albo nie ma dłoni: dziki oddech słońca, czułe ciało ziemi
pod stopami tych, co nie widzą gwiazd.
Czułe ciało ziemi pod stopami brzóz,
zamrożone gwiazdy na rzęsach jeziora.
Gładkie morze jak kawałek lodu na języku tego
kto umiera zimą.
Niebo szumnie spada na zimowy las.
Pomyśl: siedmiu jeźdźców jak siedem barw tęczy.
Albo nie ma jeźdźców: twoja krew pulsuje i nabiera barw.
Pomyśl: kropla twojej krwi na śniegu.
Garść zielonych szkiełek w ciepłej rączce dziecka.
(Julia Fiedorczuk)
0 comments