Przedwiosennie...
13:43Próbuję się rozruszać.
Więc jednego dnia przespacerowałam się na stację benzynową podpompować koła od roweru i zrobiłam sobie przejażdżkę rowerową nad Wisłą, 13 kilometrów. Wtedy właśnie spotkałam też nad Wisłą starszego pana z dwoma psimi łobuziakami, z którym ucięłam sobie małą pogawędkę... i dopiero od tego momentu wiem, że jest taka rasa psa jak gryfonek.
Innego dnia zrobiłam sobie długi, długi spacer - najpierw dookoła pewnej twierdzy, a później do parku niedaleko. Robiłam słoneczne zdjęcia krokusów, pierwiosnków i kwiatostanów dębu. Siedziałam na ławce w parku w słońcu i medytowałam, zamknięte oczy smyrało mi słońce - to z nieba i odbite w wodzie.
Bywa pięknie.
Ostatnio coraz częściej.
1 comments
Wierzę, dobre chwile nie muszą emanować wielkimi emocjami, do szczęścia potrzebny jest czasami przede wszystkim spokój - wewnątrz i na zewnątrz.
OdpowiedzUsuń