Nowa pora roku, nowe początki... nowe porządki

10:41


Rozbicie ostatniego tygodnia powoli mija, na pewno w dużym stopniu dzięki temu, że spotkałam się z dwójką bliskich mi osób, spędziłam mnóstwo czasu na słońcu, wyspałam się w końcu i zrobiłam sporo wiosennych zdjęć. Plus hormony przestały mi robić sieczkę z emocji. Zawsze to już coś. Nieodmiennie rozważam wypad do Ogrodu Botanicznego, ale na to jeszcze przyjdzie czas, kiedy będzie jeszcze bardziej zielono i jeszcze bardziej kwitnąco. Tymczasem, omijając ludzi, szwendam się po parkach i wszelkiej maści terenach zielonych, szukam przejawów wiosny i cieszę się każdą odrobiną. 

I o dziwo, cały czas uczę się nowych rzeczy i uświadamiam sobie ile jeszcze nie wiem, ile jeszcze nowych nazw kwiatów mogę odkryć z kolejną wiosną.

Na dobrą sprawę, moje emocje dopiero teraz dochodzą do względnej równowagi po doświadczeniach grudnia, stycznia i lutego. Gdyby chodziło tylko o zmęczenie pracą, ogólną sytuacją - byłoby ciężko, a jednak na to nałożyły się jeszcze niepoogarniane chaosy ludzi, którzy przynajmniej w teorii pomagają innym i wspierają ich w powrocie do dobrostanu. Niby już się przekonałam nieraz, że często mniej w tym altruizmu, a więcej załatwiania własnych spraw, a jednak cóż, znów jestem boleśnie zaskoczona. 

I kiedy znów przyjdzie moment tęsknoty za dobrymi chwilami, przypomnę sobie swoje własne stwierdzenie, że nie ma w moim życiu miejsca na ludzi, którzy na moje słowa o tym, że czuję się niekomfortowo z ich zachowaniem i źle z tym, że nie robią tego, na co się umówiliśmy, mówią o szatażu emocjonalnym i że sobie nie życzą takich zachowań z mojej strony. Plus mówią dużo o duchowości, która tak daleko jest od przyziemnych spraw, że nawet nie widzi już gruntu pod nogami i to od dawna.

Nawet pisząc to, czuję obawę, że i tu zaraz znajdzie się nieprzyjazny obserwator i odbije się to dla mnie echem. Niby nieprawdopodobne, ale jednak zdarzyło się już raz: boleśnie się wtedy przekonałam że kobiecy krąg kobiecym kręgiem, zamknięta grupa dla kobiet zamkniętą grupą, a nadal są kobiety, dla których lojalność mężczyźnie jest najcenniejszą wartością i nawet z owego kręgu wyniosą to, co uznają za stosowne. I to nawet w sytuacji, kiedy pisząca nikogo nie wymienia nawet z imienia i jasno zaznacza, że potrzebuje się po prostu wygadać, bo całokształt ją przerósł i zwyczajnie nie radzi sbie z zainstniałą sytuacją.

Piszę to w dużym stopniu też po to, by jakiś etap za sobą zamknąć. 

I kurczowo się chwytam moich porannych rytuałów, zaczynania dnia od praktyk oddechowych zaleconych mi przez mojego nauczyciela, rzeczy, które dzień po dniu zmieniają moją codzienność na nieco lepszą, ale też drobnych rzeczy, które cieszą, ludzi, którzy są stale obok. I to już całkiem dużo w tym całym chaosie.

You Might Also Like

0 comments

Subscribe