Uwolnić przeszłość...

20:12


Jest jedna stara historia, która szczególnie nie chce odejść do przeszłości. Są momenty, kiedy zdaje się, że to wszystko już nie ma znaczenia, są i takie, że nagle wybucham niepohamowanym płaczem, są i chwile, kiedy myślę sobie, że może niepotrzebnie to rozdrapuję i takie, kiedy myślę, że choćbym nie wiem jak się starała, wspomnienia wracają... w najmniej odpowiednim momencie.

Kiedy myślę, o tym, co się stało, moja logika cierpi, a rozsądek, jak u Konwickiego kot Iwan, wije się w upodleniu. Bo, przynajmniej moim zdaniem, nie ma tu nic rozsądnego ani nic logicznego.

Zaufałam człowiekowi, który w swoim przekonaniu, pomaga ludziom, jest takim hmmmm samozwańczym terapeutą. Poza tym ma duże umiejętności jeśli chodzi o NLP i inne... techniki.

A brak logiki?

Mimo, że zawiódł mój zaufanie właśnie mężczyzna, nie zmieniło się to, że nadal łatwiej mi ufać właśnie płci przeciwnej. Łatwiej mi się przyjaźnić z mężczyznami, łatwiej mi rozmawiać bardziej szczerze i trwać w takiej relacji, nie dać jej zniszczyć mijającemu czasowi. O wiele trudniej mi zostać w relacji z kobietą, przyjaźnić się i przebrnąć przez kłopoty i niezgodności jak się pojawią, nierzucenie w diabły takiej relacji... to o wiele większe wyzwanie.

To, co teraz napiszę, jest raczej po to, by mniej siebie obwiniać... wyrzucić to z siebie, popatrzeć, zostawić za sobą i iść dalej. Bo mimo upływu czasu, zdarza mi się samą siebie obwiniać, zastanawiać się, jak to możliwe, że mając conieco w głowie, byłam ślepa i głucha na wszystkie sygnały alarmowe, brnęłam w rzeczy naprawdę robiące mi krzywdę i...  Tłumaczyłam to sobie, brałam za dobrą monetę i upierałam się, że to mi pomaga, że jest ok, że idzie ku dobremu.

A później trochę bezrefleksyjnie powtórzyłam tą historię kilka razy - z kim innym, gdzie indziej, może nie aż tak skrajnie, ale jednak.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że jak ktoś przegina od początku, mocno i konkretnie, nie mam problemu, by powiedzieć: to na razie! Jeśli przegina subtelnie, przesuwając granicę, coraz dalej, zauważam... za późno i nie umiem tak zdecydowanie bronić granic i własnych argumentów. To też stało się w tej pierwszej sytuacji. I w kolejnych.

Poza tym...

Człowiek jest pod tym względem niedoskonały. Ale kiedy rzeczywiście ulegniemy zmanipulowanej sytuacji, powinniśmy pomyśleć o sobie dobrze. Że jesteśmy empatyczni, skłonni do pomocy, chcemy innych wynagradzać za ich trud – mamy po prostu dobre cechy, a ktoś to, niestety, wykorzystał. W 90 proc. sytuacji społecznych ludzie się wzajemnie nie wykorzystują i ekspresja naszych pozytywnych cech przynosi nam także coś pozytywnego. Czasami po prostu tak się zdarza, że trafimy na niewłaściwą osobę i nie jesteśmy przygotowani na jej atak. Ona robi to codziennie wielu innym ludziom i nie obchodzi jej, kim jesteśmy. Musimy to odłączyć od siebie. Wiedza, jaką dzięki tej sytuacji zdobyliśmy – o sobie, o innych – jest ważnym efektem ubocznym tego zdarzenia.

cytat STĄD

Pisane nieco później: moja teza była taka, że to, co na poziomie nieświadomym zostało narzucone, na takim samym poziomie powinno się dać odkręcić. Rzeczywistość dorzuciła swoje trzy grosze i po raz pierwszy od lat, mam wrażenie, że jestem na dobrej drodze, by ten fragment mojej przeszłości zostawić na dobre za sobą. I oby tak było.

You Might Also Like

0 comments

Subscribe