Coś się skończyło...

10:34


Na przestrzeni roku po raz kolejny zadziało się coś, co zachwiało moją przyjaźnią z kimś mi bliskim.

Nie wiem, może za wiele nas różni, albo właśnie jesteśmy zbyt podobni, albo... nie wiem. Chyba nawet nie chcę wiedzieć.

Nie wezmę na siebie odpowiedzialności za wszystko co złe w tej relacji, zwłaszcza że druga osoba to mnie obwinia, nie widząc raczej tego, co sama robi i jak na to wpływa.

Na co dzień przekonana, że jest mi to wszystko obojętne, zaskoczona, że z taką dozą dystansu to znoszę, ostatecznie rozpłakałam się po kilku piwach na pewnej imprezie, znajdując choćby chwilowe ukojenie w czyichś objęciach, tańcząc i pisząc do późna...

Może czasem trzeba się wypłakać, jeśli płacz przynosi ulgę.

Niemniej jednak, nie przewiduję, żebym była w stanie próbować cokolwiek posklejać, naprawiać, rozmawiać o czymkolwiek. I nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę chciała, z tym człowiekiem, na nowo.

You Might Also Like

0 comments

Subscribe