Eufemistycznie powiem, że bywało u mnie lepiej.Mniej eufemistycznie: bywało kiepsko, ale teraz to zabrakło już skali.Mój tata jest w szpitalu, z diagnozą tego samego na co naście lat temu zmarła moja mama. A moja siostra traktuje mnie jak czarną owcę, na którą można napaść "bo tak".Spłakałam się okropnie, spędziłam weekend tulona przez przyjaciół, w poniedziałek widzę się z terapeutą.Dam radę, jakoś - ale...
Rozbicie ostatniego tygodnia powoli mija, na pewno w dużym stopniu dzięki temu, że spotkałam się z dwójką bliskich mi osób, spędziłam mnóstwo czasu na słońcu, wyspałam się w końcu i zrobiłam sporo wiosennych zdjęć. Plus hormony przestały mi robić sieczkę z emocji. Zawsze to już coś. Nieodmiennie rozważam wypad do Ogrodu Botanicznego, ale na to jeszcze przyjdzie czas, kiedy będzie jeszcze bardziej zielono...
Przestaję pisać, ale za jakiś czas "swędzi mnie klawiatura" i znów piszę tu parę słów. Później znów znikam i znów wracam. Może tej wiosny szczególnie tego potrzebuję, bo zmienia się u mnie dużo.Choć w sumie - zmiana to u mnie nic nowego.Zwłaszcza wiosną.Tej wiosny jednak, choć staram się zwykle nie żałować tego, co było, do kilku sytuacji i kilku osób wracam myślą i...
Nie, nie przeszłam na dietę. Być może byłoby warto, ale jakoś niekoniecznie teraz.Jednak w sensie bardziej metaforycznym, moje życie zostało pozbawione cukru, na moje własne życzenie. Trochę się czuję jak na odwyku, a kiedy mija pierwszy szok, odkrywam, że wszystko, co ma bardziej delikatny i subtelny smak... smakuje teraz o niebo lepiej i wyczuwam o wiele więcej niuansów.I nie, nie straciłam węchu i...