Dawno, dawno temu... miałam pomysł na rysunek, którego chyba nigdy nie udało mi się narysować. Pomysł był miej więcej taki: dziewczyna siedzi po turecku, z rękami opartymi na kolanach, zwróconymi wnętrzem do góry, tatuaże z jej ramion zamieniają się w motyle i odlatują. Podobnie się czuję teraz. Ostatnio mam wrażenie, że uwalniam się od kolejnych ograniczeń, do tego stopnia, że zaczynam się zastanawiać,...
Od paru dni nie mogę sobie znaleźć miejsca. Trochę, jakbym odkryła, gdzie mi uciekała cała masa energii, chwilowo zatrzymała tę sytuację i nie bardzo wiedziała, skąd tak nagle, "na teraz" wykombinować bardziej akceptowalne jej ujścia. Bo jak na razie... nosi mnie i nie mogę znaleźć dla siebie miejsca. Jestem jakaś nieswoja i co do jednego nie mam wątpliwości: że jest dużo rzeczy, których...
Bardzo to głupio, bo przynajmniej momentami zakrawa to na masochizm. Niby wiem aż za dobrze, co w owym piekiełku jest, jak wygląda, a jednak co jakiś czas schodzę tam, by sprawdzić osobiście, przypomnieć sobie kolory, zapachy, faktury i odczucia. Choć na dobrą sprawę powinnam zamknąć dobrze drzwi, zaryglować je i pójść, nie oglądając się za siebie, pewna jednego, że piekiełko samo sobie poradzi....
Po raz trzeci przewędrowałam sobie tą trasą, będąc w Trójmieście i mając trochę czasu tylko dla siebie. Pomiędzy kolejnymi "razami" zaczęłam za tym tęsknić, stało się to dla mnie takim troszkę rytuałem, czymś, co koniecznie chcę powtórzyć. Co w tym takiego niezwykłego? Z pozoru po prostu spacer kamienistym wybrzeżem w Gdyni. Tylko jak się przyrzeć, sytuacja się komplikuje, jeśli chce się koniecznie spaceru...
Cieszę się, że po powrocie z urlopu, z tego całego zachłyśnięcia się słońcem, Trójmiastem, morzem i miłym towarzystwem, mam jeszcze dwa dni takiego buforu, czasu na oddech i zaplanowanie tego, za co muszę się zabrać - wcześniej czy później. Jest więc poniedziałkowe przedpołudnie, zza okna pachnie skoszoną trawą, obrabiam zdjęcia, ogarniam swoje bałagany i... staram się ani nie panikować, ani nie wkurzyć, a...
Był swego czasu taki urokliwy obrazek z dialogiem, który brzmiał mniej więcej tak: -Czego się możesz spodziewać zastanawiając się co jeszcze może pójść nie tak? -Natychmiastowej odpowiedzi. Tak więc, właśnie to przerobiłam w dwa dni. Gorączka, alergia i na dokładkę jeszcze przynajmniej dwie rzeczy, które mnie autentycznie rozłożyły na łopatki, tak czysto fizycznie. Choć nie powiem, ma to swoje plusy, jak się człowiek...
... ewentualnie kotem, co chodzi własnymi ścieżkami. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że zaczęłam szukać w swojej przeszłości momentu, kiedy zaczęłam się stawać takim ufoludkiem, co zawsze i wszystko raczej sam, co stara się większość rzeczy na własną rękę, bez pomocy innych. I odkryłam, że nie było chyba takiego jednego konkretnego momentu, że mimo całej (wmawianej mi w dzieciństwie, mam wrażenie) nieśmiałości, od dziecka miałam...
Nie mogłam się doczekać tego czasu. Długo wyczekiwany urlop, masa stresów, rzeczy na ostatnią chwilę i... urlop stał się rzeczywistością. Jednak ambitne plany uległy weryfikacji i początek urlopu zwyczajnie przespałam, a i otarłam się o chorowanie. W sumie nie narzekam: gdybym tylko biegała z miejsca na miejsce, obawiam się, że do pracy wróciłabym jeszcze bardziej zmęczona, niż przed urlopem. A tak odespałam, utonęłam...
... to coś, co cechuje mnie bardziej, niż bym czasem pragnęła. Zdjęcie powyżej zrobiłam jesienią zeszłego roku, tuż po tym, jak odebrałam moją przesyłkę. I choć później jeszcze nieraz bywałam w tej księgarni, odbierając zamówione książki, to do dziś to miejsce kojarzy mi się z tamtym pierwszym razem. Pamiętam, jak wtedy wracałam do siebie po chorowaniu i mimo dość ciepłego, wrześniowego dnia wyszłam...
To zdanie, które jest tytułem bloga, powtarzam sobie czasami, kiedy jest szczególnie ciężko. W ogóle, jeśli spojrzeć na to szerzej, zdania o oddychaniu, łapaniu oddechu i swobodzie oddychania, to coś, co wraca w pisaniu pamiętnika, bloga, to tak bardzo część mnie. Czemu? Jako dziecko, kilka razy na skutek różnych mało przyjemnych wydarzeń, wylądowałam na ziemi, tak skutecznie, że na dłuższą chwilę straciłam oddech....