­
niech pomyślę...

Powiedz to sobie jasno...

Albo coś z Tobą rezonuje albo nie. Albo relacja jest "Twoja" albo zupełnie nie. Nie ma "może", nie ma czegoś pomiędzy, ten jeden z nielicznych razów są tylko skrajności i nie ma złotego środka. Możesz się oszukiwać, że dajmy szansę, że no zły dzień, gorszy moment, że (jak w terapii), coś w Tobie stawia opór, trzeba wbrew temu... ale dobrze wiesz, że to...

Continue Reading

ajurweda

Pyszności...

Trochę ostatnio nie poznaję siebie. Jakby słowa, którymi określałam siebie jeszcze niedawno, stały się... nieaktualne trochę. Odkryłam dla siebie trochę nowych smaków, rozkochałam się strączkach, odkryłam, że na niedalekim bazarku mogę kupić i suchą cieciorkę i białą kaszę gryczaną i fasolkę mung. Odkryłam również, że moja dziwna alergia na kumin poszła sobie precz, co mnie nieodmiennie cieszy. Z mieloną kolendrą mam aktualnie skomplikowaną...

Continue Reading

łapię oddech

Nie mogłabym nazwać tego czasu straconym...

... nawet, jeśli momentami chciałabym przejść do czegoś innego. Mieć więcej możliwości, szans, opcji. Mniej blokad. Kiedy jednak zdarza mi się skupiać na tym, co ogranicza, staram się sobie przypominać, że dalej jest mnóstwo rzeczy, które mogę teraz - i z którymi nie muszę czekać na nic. Zacząć z tym co mam i taka, jaka jestem w tej chwili. Poza tym to też...

Continue Reading

niech pomyślę...

Raz na wozie, raz nawozem...

Trochę dopadają mnie dziwne nastroje. W sensie, spoko, generalnie radzę sobie i jest ok, za to są momenty, kiedy bywa ponuro, smutno, a niekiedy z pełnym wkurwem. Ewentualnie bezsilnością i hektolitrami łez. Czyli standard obecnych czasów jak się domyślam. Wczoraj po dniu chęci mordowania ludzi ogarnęłam chaosy w mieszkaniu, usmażyłam naleśniki i objadłam się glutenem na dobranoc, był pyszny! A później zrobiłam sobie...

Continue Reading

łapię oddech

"You can't pour from empty cup, take care of yourself first"

mała_rzecz

Mała rzecz, a cieszy (1)

Opowiem Wam o czymś, co bardzo lubię w moim mikroświecie. Mieszkam w bloku na warszawskim Grochowie. Jakieś 12 pięter, ja na parterze, znam paru sąsiadów z widzenia a niekiedy z zamienionych paru zdań, czasem komuś przytrzymam drzwi, żeby mógł spokojnie wyjść z rowerem, a czasem... to mnie spotka coś miłego. Jest jednak w tym moim bloku coś, co mnie urzekło i czego nie...

Continue Reading

łapię oddech

Wieczorem...

Lubię te wieczory, kiedy mogę zaciągnąć zasłonki, zapalić światełka i świeczki, rozsmużyć w powietrzu dym z palo santo albo kadzidełka i zanurzyć się w nich, zostawiając cały świat i wszystkie te sprawy niecierpiące zwłoki tak bardzo daleko za sobą, choćby na trochę,choćby na moment. Czasem słucham muzyki (jak choćby takiej o TU), a czasem jedynym dźwiękiem jest ciche szemranie wody w kaloryferze, albo...

Continue Reading

niech pomyślę...

Życie w stronę życia, życie w stronę śmierci?

Czas jakiś temu miałam okazję posłuchać webinaru związanego ogólnie z ajurwedą. Jednak niezależnie od wszystkiego, co sobie po nim obiecywałam, kilka stwierdzeń, które tam padły, wstrząsnęło mną - bo kilka stwierdzeń było tak bardzo częścią mnie, a ja słuchając, odkryłam, że nie chcę, by tak już było zawsze. Padło tam sformułowanie o życiu skierowanym w stronę śmierci i życiu nastawionym na życie samo...

Continue Reading

marudzę

Próbując siebie choćby polubić...

Zadawałam sobie kiedyś pytanie, kiedy stałam się ufoludkiem? Teraz postawiłabym pytanie inaczej: kiedy zdanie innych zaczęło mnie definiować i zrezygnowałam z bycia sobą, chowając się pod kolejnymi warstwami oczekiwań bliskich mi ludzi? Odpowiedź boli, ale brzmi: kiedy byłam dzieckiem. Jakiś czas temu trafiła w moje ręce piękna książka. Piękna i wizualnie i piękna swoim przekazem. Charlie Mackesy: Chłopiec, kret, koń i lis. Po dniu...

Continue Reading

Subscribe