Próbując siebie choćby polubić...

08:42



Zadawałam sobie kiedyś pytanie, kiedy stałam się ufoludkiem? Teraz postawiłabym pytanie inaczej: kiedy zdanie innych zaczęło mnie definiować i zrezygnowałam z bycia sobą, chowając się pod kolejnymi warstwami oczekiwań bliskich mi ludzi?

Odpowiedź boli, ale brzmi: kiedy byłam dzieckiem.

Jakiś czas temu trafiła w moje ręce piękna książka. Piękna i wizualnie i piękna swoim przekazem. Charlie Mackesy: Chłopiec, kret, koń i lis. Po dniu spędzonym na słońcu z ową książką, wieczorem zagłębiłam się w nią... i serio, płakałam. Nad sobą w gruncie rzeczy. I nad tym, że czym jest akceptacja tak mocno odczułam lata po tym jak wyleciałam z rodzinnego gniazda, nie umiejąc do niego wrócić. Nad tym, że najwięcej o akceptacji nauczyli mnie ci, z którymi nie wiązały mnie nawet nikłe więzy krwi.

Przez lata pozwalałam, by zdanie innych mnie określało, stawiało mi jakieś tamy: temu, kogo wybieram, jak wyglądam, czym się zajmuję. Nawet, jeśli na odległość i nawet jeśli z dala, tylko w głowie, określało to moje życie i wpływało na moje decyzję. Nie powiem, że to się zmieniło z dnia na dzień. Ale zmienia się krok po kroku na lepsze.

Parę dni temu rozmawiałam o tym z przyjaciółką i to też trochę zabrało mi ciężar z ramion. Świat jet o niebo przyjemniejszy, kiedy mam obok ludzi, którzy akceptują, nie oceniają. Uczę się od nich akceptacji do samej siebie. I to jest piękne.

I taki cytat, który przyszedł do mnie, kiedy było mi szczególnie smutno i ciężko:

Świetlistość, źródło wszystkiego, przybiera więcej postaci, niż jest gwiazd na niebie – to pewne. By się rozjarzyć, wystarczy jej jedna dobra myśl. Ale jeden błąd może spalić w twoim sercu cały las, ukryć wszystkie gwiazdy na wszystkich niebach. I dopóki jego ogień płonie, dopóty zdradzona miłość czy utracona wiara może ci podsunąć myśl, że już po tobie, że nie możesz żyć dalej. Ale to nieprawda. To nigdy nie jest prawda. Bez względu na to, co robisz, bez względu na to, gdzie się zgubiłeś, ta świetlistość nigdy cię nie opuszcza. A dobro, które w tobie umiera, może się odrodzić, jeśli bardzo tego chcesz. Serce nie potrafi się poddać, bo nie potrafi kłamać. Odrywasz wzrok od przeczytanej strony, napotykasz uśmiech kogoś zupełnie obcego, i poszukiwanie zaczyna się od nowa. Nie jest tak, jak było. Nigdy. Zawsze jest inaczej. Ale nowy las, który odrośnie w okaleczonym sercu, czasem okazuje się dzikszy i silniejszy niż tamten sprzed pożaru. A jeśli tam pozostaniesz, w tym blasku swojego wnętrza, w tym nowym miejscu na świetlistość, wybaczając wszystko i nigdy się nie poddając, wcześniej czy później zawsze znajdziesz się tam, gdzie miłość i piękność stworzyły świat, i to będzie początek. Początek. Początek.

Gregory David Roberts: Cień Góry

You Might Also Like

0 comments

Subscribe