­
łapię oddech

Kiedy przychodzi łatwiej oddychanie głęboko

Z jednej strony moja zaskakująca mnie samą regularność, małe rytuały, które pomagają mi przetrwać jesień, rzeczy które są osiędbaniem... suplementy, witaminy... coś, co wiele zmienia. Powrót do medytacji. Pisanie pamiętnika dzień po dniu i przelewanie myśli, które dzięki temu już nie zalegają w głowie. Odkrywanie, że świat jest dzięki temu jakoś lżejszy do zniesienia. Z drugiej strony decyzje, by odkryć swoją miękką, delikatniejszą...

Continue Reading

chwile

Usłyszeć to, czego nie chciałaś usłyszeć...

Doświadczenia ostatnich tygodni są dla mnie cenną lekcją. Trudne jest dla mnie poskładanie w całość tego, co mi się plątało w głowie, splatało ze sobą, zmieniało postać i mieszało w emocjach. Spróbuję napisać o tym tak, by nie zamotać, a rozjaśnić, krok po kroku. Myślę, że szalenie łatwo jest słuchać tego, co przynajmniej w części zgadza się z naszą własną opinią - o...

Continue Reading

łapię oddech

Myślowy rozgardiasz...

Ta jesień chyba bardziej niż jakakolwiek inna sprzyja refleksji i za sprawą trochę zwolnienia tempa a trochę dania sobie na to szansy, pozwala mi uporządkować sobie trochę w głowie różne rzeczy, a część z nich... zostawić za sobą. Ostatnio na miłym, kobiecym "sabacie" rozmawiałyśmy o tym, jak ważne jest zdanie sobie sprawy, co nas odżywia, a co nam zabiera energię - i że...

Continue Reading

marudzę

A wieczorem...

Ostatnio znów wzięłam do ręki pastele... i te suche i olejne. Nie wiem, na ile ze mną zostaną, ale miło tak czasem odreagować, bawiąc się kolorami jak dziecko, mieć każdy palec w innym kolorze, czemu by nie. Serio, czuję się w takich momentach jak dziecko, takie radosne, z głupawką, nie zastanawiające się nad niczym za bardzo. Więc zapach palących się świeczek, pastele, a...

Continue Reading

łapię oddech

Listopadowe łapanie oddechu...

Odkąd zaczął się listopad, znalazłam dla siebie więcej czasu, by odetchnąć, niż w ciągu kilku poprzednich tygodni. Nie jest to dla mnie łatwe: staram się nie traktować tego, jak egoizmu, uciszyć wewnętrzną maruderkę i dać sobie szansę, by poczuć się lepiej, nabrać sił po wcześniejszych szaleństwach. Na pewno pomógł mi nieplanowany wcześniej urlop i możliwość zajęcia się przede wszystkim przeczami sprawiającymi przyjemność, relaksującymi,...

Continue Reading

chwile

Ukojenie...i ożywienie

Chyba nie bardzo wiem, jak ująć w słowa moje ostatnie doświadczenia. Przede wszystkim, to, co się tak pięknie zaczęło, z wielkim hukiem... się poszło kochać. Nie pytajcie jak, nie pytajcie jak to możliwe, wiem tylko, że właśnie tak się stało, a ja to bardzo boleśnie odczułam. Za bardzo godziło to w moje własne odczucia (jak można widzieć jedno, cieszyć się tym, że ktoś...

Continue Reading

łapię oddech

Let it be...

Bardzo potrzebuję się sobą zaopiekować teraz... Jesiennie zwolnić bieg, wyluzować, odespać i schować się przed światem pod kocykiem. Między innymi dlatego idę na masaż (po raz pierwszy tak zupełnie profesjonalnie) i to totalnie po sąsiedzku i totalnie dlatego że pan Zuckerber mi podpowiedział, że to miejsce istnieje. Między innymi dlatego spotkam się też z pewnym mądrym człowiekiem, żeby nad kartami porozmawiać o życiu....

Continue Reading

niech pomyślę...

Wędrówki z mapą, wędrówki wgłąb siebie

Pamiętam ten wieczór niespełna trzy miesiące temu. Dość intensywnie rozważałam napisanie do pewnego tarocisty, w końcu wygrały niespokojne myśli i doszło do wymiany zdań dotyczącej tego, że tarot budzi mój niepokój. Pamiętam, jak po tej wymianie zdań poszłam spać i przyśnił mi się sen, gdzie ktoś łapał karty tarota unoszące się w powietrzu, objaśniał mi je i tłumaczył, że tarot to taka mapa,...

Continue Reading

łapię oddech

Jesiennie...

Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Niby tych kilka dni to taki z założenia czas tylko dla mnie, bo ostatnio było zbyt intensywnie, zbyt szybko, zbyt głośno i zbyt zabieganie. No i spoko, to teraz dla równowagi jest inaczej. I nie bardzo umiem się w tym odnaleźć, przechlapane po prostu. Chciałabym być wszędzie: pójść na rower albo chociaż na spacer, porobić jesiennych, pięknych zdjęć,...

Continue Reading

chwile

Może to tylko naiwność...

Niby znając się od kilku lat, prawie się nie znamy, bo widywaliśmy się tylko czasem wśród wspólnych znajomych, niekiedy zamieniając ze sobą parę słów a niekiedy nie. Dopiero tego lata... coś się zadziało, może zresztą nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby nie te nieszczęsne wymiany zdań z kimś, kogo dotąd nazywałam przyjacielem, i totalny chłód na tamtych tańcach. Może zresztą nigdy dotąd...

Continue Reading

niech pomyślę...

Coś się dopełnia...

Kiedy myślę o mijającym lecie, czy też sięgając dalej, o mijającym właśnie roku, to mam wrażenie, że coś się jakby dopełnia, domyka, że za czymś właśnie zamykam drzwi, że przewracam kolejną kartę, zaczynając nowy rozdział. Jeśli patrzeć na to z szerszej perspektywy, to nawet nie o ostatni rok chodzi, a o ostatnie dziesięć lat. Dekada. Rany, jak to brzmi. Dość powiedzieć, że to,...

Continue Reading

niech pomyślę...

"Chcę tylko spojrzeć w twoje oczy i już więcej nic nie potrzeba mi..."

łapię oddech

Umykające lato...

Z jednej strony często zdarzało mi się pomyśleć, że mijające lato było trudne. Bo było. Z drugiej... również tego lata mogłam w końcu znaleźć czas na oddech, w trudnych momentach znalazłam wsparcie i nie zostawałam sama ze swoimi łzami, smutkami i gorszymi chwilami. Czasem... to więcej niż naiwne, łudzić się, że ktoś, kto w gorszych momentach nie był wstanie mnie wesprzeć, wesprze przy...

Continue Reading

łapię oddech

Pokaleczona... dosłownie i niedosłownie

Ostatnie tygodnie są ciężkie. Myślę sobie czasem, że powinnam uważać na słowa, których używam, jednak... cóż. Któregoś dnia zdarzyło mi się pomyśleć, że czuję się bardzo pokaleczona: emocjonalnie, po mijających miesiącach. Parę dni później stłukłam dwa kieliszki, kalecząc się cienkim szkłem, parę dni później myjąc ostrze blendera "poprawiłam". W mniej lub bardziej niejasnych okolicznościach pojawiło się jakieś zadrapanie na mojej stopie, czerwona kreska......

Continue Reading

chwile

Mijające lato...

.. budzi we mnie mnóstwo emocji. Nie bardzo umiem się w nich na razie rozeznać, choć stale próbuję. Tego lata po raz pierwszy zaczęło mi się zdarzać pójść na chińskie jedzenie niedaleko mieszkania, celowo zostawając w domu telefon, mieć taki czas tylko dla mnie, z pysznym jedzenem, gapieniem się na zieleń, przechodniów, przejeżdżające samochody i myśleniem o wszystkim i o niczym. Tego lata...

Continue Reading

niech pomyślę...

Człowiek z ogniem w oczach

Pisałam o nim nieraz, jeszcze na starym blogu. Pan Uśmiech. Człowiek, który był wsparciem, kiedy było naprawdę źle, kiedy dopadły mnie ataki paniki i kiedy czułam się naprawdę paskudnie -fizycznie i psychicznie. Znajdował czas, kiedy tego potrzebowałam, nie uciekał od moich łez, sprawiał, że się uśmiechałam, choćby i przez łzy, rozśmieszał. Rozsądnie wyznaczał granice, wszak nie chciałby zostać źle zrozumiany, jeśli jest zaręczony...

Continue Reading

marudzę

Ludzie się nie zmieniają sami z siebie...

Lekcja nadal do odrobienia: to, że ja się zmieniam (choć nie jakoś drastycznie i z dnia na dzień), nie znaczy, że inni się zmieniają jakoś diametralnie. Powrót do jakiejś znajomości może mieć sens, jeśli po prostu rozluźniły mi się z kimś relacje, nie jeśli były jakieś punkty zapalne i przez to rozeszły się drogi. W kwestii antypatii i zastrzeżeń jestem zaskakująco stała, nieważne...

Continue Reading

mądre myśli

Czułość w cytatach

Czułość jest w sercu Arki. Jest pełnym szacunku dotykiem, daje bezpieczeństwo, objawia wagę i uświęconą wartość drugiego, staje się wezwaniem do wzrostu. Tak, istnieją seksualność, pożądanie, miłość ekscytująca i namiętna, rozkosz i przyjemności, ale jest także czułość. Słuchanie drugiego jest zbudowane z czułości - nie z osądu, ale po prostu z przyjęcia osoby. Słuchanie całą swoją istotą, całym swoim ciałem, aby przyjąć go...

Continue Reading

łapię oddech

"Choć nie chcę budzić się, nie umiem spać..."

łapię oddech

Uwolnić przeszłość...

Jest jedna stara historia, która szczególnie nie chce odejść do przeszłości. Są momenty, kiedy zdaje się, że to wszystko już nie ma znaczenia, są i takie, że nagle wybucham niepohamowanym płaczem, są i chwile, kiedy myślę sobie, że może niepotrzebnie to rozdrapuję i takie, kiedy myślę, że choćbym nie wiem jak się starała, wspomnienia wracają... w najmniej odpowiednim momencie. Kiedy myślę, o tym,...

Continue Reading

marudzę

Coś się skończyło...

Na przestrzeni roku po raz kolejny zadziało się coś, co zachwiało moją przyjaźnią z kimś mi bliskim. Nie wiem, może za wiele nas różni, albo właśnie jesteśmy zbyt podobni, albo... nie wiem. Chyba nawet nie chcę wiedzieć. Nie wezmę na siebie odpowiedzialności za wszystko co złe w tej relacji, zwłaszcza że druga osoba to mnie obwinia, nie widząc raczej tego, co sama robi...

Continue Reading

łapię oddech

Uwolnienie motyli zaklętych w tatuażach

Dawno, dawno temu... miałam pomysł na rysunek, którego chyba nigdy nie udało mi się narysować. Pomysł był miej więcej taki: dziewczyna siedzi po turecku, z rękami opartymi na kolanach, zwróconymi wnętrzem do góry, tatuaże z jej ramion zamieniają się w motyle i odlatują. Podobnie się czuję teraz. Ostatnio mam wrażenie, że uwalniam się od kolejnych ograniczeń, do tego stopnia, że zaczynam się zastanawiać,...

Continue Reading

łapię oddech

Nie mogę znaleźć sobie miejsca, choć to pozytywne

Od paru dni nie mogę sobie znaleźć miejsca. Trochę, jakbym odkryła, gdzie mi uciekała cała masa energii, chwilowo zatrzymała tę sytuację i nie bardzo wiedziała, skąd tak nagle, "na teraz" wykombinować bardziej akceptowalne jej ujścia. Bo jak na razie... nosi mnie i nie mogę znaleźć dla siebie miejsca. Jestem jakaś nieswoja i co do jednego nie mam wątpliwości: że jest dużo rzeczy, których...

Continue Reading

marudzę

Czasami schodzę do mojego piekiełka...

Bardzo to głupio, bo przynajmniej momentami zakrawa to na masochizm. Niby wiem aż za dobrze, co w owym piekiełku jest, jak wygląda, a jednak co jakiś czas schodzę tam, by sprawdzić osobiście, przypomnieć sobie kolory, zapachy, faktury i odczucia. Choć na dobrą sprawę powinnam zamknąć dobrze drzwi, zaryglować je i pójść, nie oglądając się za siebie, pewna jednego, że piekiełko samo sobie poradzi....

Continue Reading

łapię oddech

Czasem lubię zniknąć... czyli historia mini-wędrówki

Po raz trzeci przewędrowałam sobie tą trasą, będąc w Trójmieście i mając trochę czasu tylko dla siebie. Pomiędzy kolejnymi "razami" zaczęłam za tym tęsknić, stało się to dla mnie takim troszkę rytuałem, czymś, co koniecznie chcę powtórzyć. Co w tym takiego niezwykłego? Z pozoru po prostu spacer kamienistym wybrzeżem w Gdyni. Tylko jak się przyrzeć, sytuacja się komplikuje, jeśli chce się koniecznie spaceru...

Continue Reading

chwile

Wróciłam...

Cieszę się, że po powrocie z urlopu, z tego całego zachłyśnięcia się słońcem, Trójmiastem, morzem i miłym towarzystwem, mam jeszcze dwa dni takiego buforu, czasu na oddech i zaplanowanie tego, za co muszę się zabrać - wcześniej czy później. Jest więc poniedziałkowe przedpołudnie, zza okna pachnie skoszoną trawą, obrabiam zdjęcia, ogarniam swoje bałagany i... staram się ani nie panikować, ani nie wkurzyć, a...

Continue Reading

marudzę

Po mini-apokalipsie

Był swego czasu taki urokliwy obrazek z dialogiem, który brzmiał mniej więcej tak: -Czego się możesz spodziewać zastanawiając się co jeszcze może pójść nie tak? -Natychmiastowej odpowiedzi. Tak więc, właśnie to przerobiłam w dwa dni. Gorączka, alergia i na dokładkę jeszcze przynajmniej dwie rzeczy, które mnie autentycznie rozłożyły na łopatki, tak czysto fizycznie. Choć nie powiem, ma to swoje plusy, jak się człowiek...

Continue Reading

niech pomyślę...

Jak stałam się ufoludkiem...

... ewentualnie kotem, co chodzi własnymi ścieżkami. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że zaczęłam szukać w swojej przeszłości momentu, kiedy zaczęłam się stawać takim ufoludkiem, co zawsze i wszystko raczej sam, co stara się większość rzeczy na własną rękę, bez pomocy innych. I odkryłam, że nie było chyba takiego jednego konkretnego momentu, że mimo całej (wmawianej mi  w dzieciństwie, mam wrażenie) nieśmiałości, od dziecka miałam...

Continue Reading

łapię oddech

Jeszcze tylko kilka dni i Bałtyk!

Nie mogłam się doczekać tego czasu. Długo wyczekiwany urlop, masa stresów, rzeczy na ostatnią chwilę i... urlop stał się rzeczywistością. Jednak ambitne plany uległy weryfikacji i początek urlopu zwyczajnie przespałam, a i otarłam się o chorowanie. W sumie nie narzekam: gdybym tylko biegała z miejsca na miejsce, obawiam się, że do pracy wróciłabym jeszcze bardziej zmęczona, niż przed urlopem. A tak odespałam, utonęłam...

Continue Reading

niech pomyślę...

Zaufanie i pewien rodzaj naiwności...

... to coś, co cechuje mnie bardziej, niż bym czasem pragnęła. Zdjęcie powyżej zrobiłam jesienią zeszłego roku, tuż po tym, jak odebrałam moją przesyłkę. I choć później jeszcze nieraz bywałam w tej księgarni, odbierając zamówione książki, to do dziś to miejsce kojarzy mi się z tamtym pierwszym razem. Pamiętam, jak wtedy wracałam do siebie po chorowaniu i mimo dość ciepłego, wrześniowego dnia wyszłam...

Continue Reading

łapię oddech

Początek: Tylko nie zapomnij oddychać

To zdanie, które jest tytułem bloga, powtarzam sobie czasami, kiedy jest szczególnie ciężko. W ogóle, jeśli spojrzeć na to szerzej, zdania o oddychaniu, łapaniu oddechu i swobodzie oddychania, to coś, co wraca w pisaniu pamiętnika, bloga, to tak bardzo część mnie. Czemu? Jako dziecko, kilka razy na skutek różnych mało przyjemnych wydarzeń, wylądowałam na ziemi, tak skutecznie, że  na dłuższą chwilę straciłam oddech....

Continue Reading

Subscribe